Łączna liczba wyświetleń

piątek, 6 lipca 2012

Siódmy


Wszedłem do pustego mieszkania, odetchnąłem z ulgą. Louisa jeszcze nie było. Nasze wspólne dni, tylko we dwoje spędzaliśmy na wgapianiu się w ekran telewizora. Mimo iż było to nudne zajęcie, nie przeszkadzał mi taki rodzaj napajania się nim, ale marnowanie takich wyjątkowych dni na tak zwyczajną rzecz było po prostu grzechem. W ten dzień postanowiłem że przygotuję coś lepszego, wyjątkowego. Torbę z zakupami położyłem na blat kuchenny i oparłem się o jego róg, ściskając bolący brzuch. Od kilku miesięcy prześladował mnie ten okropny ucisk  w środku, nie wiedziałem co mi jest, ale nie miałem zamiaru iść do lekarza, tabletki przeciwbólowe wystarczały. 
Szedłem wzdłuż ściany po to aby w niespodziewanym momencie móc się asekurować. Otworzyłem szafkę nad lodówką, niestety znalazłem tam puste pudełko po lekach. Usiadłem na krześle i poprawiłem włosy. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi, nie zdążyłem ich nawet otworzyć, a w kuchni stała już Caroline Flack. Bardzo ją lubiłem, była miła i jako dojrzała kobieta umiała zrozumieć moje potrzeby i pragnienia.  Nie przeszkadzało mi to, że umiała się u nas rozgościć, choć Louis nie przepadał za nią tak jak ja. Caroline usiadła na fotelu w salonie i przywitała się serdecznie:
- Cześć Harry. Robisz dziś coś konkretnego? Może znajdziesz czas na wspólny lunch? - uśmiechnęła się szczerze.
- Przepraszam Caroline, ale mam pewne plany z Louisem - odparłem.
Dziewczyna podeszła do mnie, spojrzała na mnie z góry na dół i spytała:
- Co ci jest? - zrobiła współczującą minę.
- Coś nie tak jest z moim brzuchem.  -  złapałem się jeszcze raz za bolące miejsce. Caroline zmniejszyła odległość między nami do niebezpiecznie bliskiej i zaczęła dotykać mojego brzucha. Poczułem się w tej sytuacji bardzo niekomfortowo. Caroline była piękną kobietą, ale traktowałem ją jak starszą siostrę. 
Nie miałem gdzie uciec, bo opierałem się o blat kuchenny. Caroline była tak blisko, że niemal czułem jej oddech na mojej twarzy. Nie mogłem już nic poradzić, odległość naszych twarzy zmniejszyła się do kilku milimetrów. Caroline spojrzała mi w oczy po czym oddała kilka pocałunków na mojej szyi, a ja stałem nieruchomo. Nie umiałem nawet wydusić z siebie słów sprzeciwu, więc po prostu oddałem się w jej ręce. Po chwili drzwi mieszkania uchyliły się, u progu stał Louis i z niedowierzaniem przyglądał się tej całej sytuacji. Caroline słysząc kroki oderwała się ode mnie, spuściła głowę w dół i minęła się z Louisem w drzwiach, on zamknął za nią drzwi i zbliżył się kilka kroków. Przeczesałem palcami czuprynę i próbowałem dobrać odpowiednie słowa, po to aby moje wytłumaczenie miało sens i żeby to, co między nami się rozwijało, nie skończyło się w tamtym momencie. 
- Zanim coś powiesz wysłuchaj mnie, proszę. - spuściłem głowę w dół. Louis nie odezwał się ani słowem. Bałem się jego reakcji, myślałem że potok wcześniej niewypowiedzianych myśli zacznie wypływać z jego ust, ale on po prostu milczał. Zdezorientowany spojrzałem na niego. W jego rękach tkwiła broń. Przestraszyłem się, nie wiedziałem jakie plany krążą w jego głowie, ale to przecież był Louis, nie mógłby mnie skrzywdzić, przecież mnie kochał. Oddaliłem się kilka kroków. Ufałem mu, ale rozsądne myślenie wzięło górę. Próbowałem nawiązać z nim kontakt wzrokowy, lecz jego oczy krążyły po dłoni w której trzymał pistolet. "Louis co ty do cholery chcesz zrobić?!" - pomyślałem. Jego ręka zaczęła wędrować ku górze aż w końcu znalazła się naprzeciwko mojego tułowia. Zamknąłem oczy, usłyszałem huk i potworny ból. Czułem jakby moje wnętrzności zaczęły się wypalać. Upadłem na podłogę. Przez kilka kolejnych sekund byłem świadomy, zobaczyłem plamę krwi na mojej koszuli. Byłem pewien że umrę. Czułem napływające łzy do oczu i ścisk w gardle, ale nie potrafiłem już płakać. Nieświadomie zamknąłem oczy, straciłem kontrolę nad ciałem i czekałem na śmierć...
Obserwowałem grę Nialla i Liama. Ruchy ręki podającego Nialla były wprost komiczne. Lot rzuconej przez niego piłki zmieniał kierunek, więc nie miałem zamiaru ryzykować. Usiadłem na ławce i zacząłem szukać wzrokiem Louisa. Wyciągnąłem telefon i próbowałem się z nim połączyć, niestety nie odbierał. Wstałem z miejsca  i podszedłem do Liama.
- Może orientujesz się gdzie jest Louis? - spytałem. Liam na chwilę oderwał wzrok od Nialla i podszedł do mnie. 
- Mówił że wychodzi z Eleanor, ale gdzie poszli tego mi już nie powiedział. - Uśmiechnął się i próbował złapać piłkę.
- Czemu mi nic nie powiedział i dlaczego z Elką? - Poprawiłem czuprynę i spojrzałem na niego zdziwiony.
- Tego nie wiem, a Eleanor to nadal jego dziewczyna. - Payne zaśmiał się pod nosem. Poczułem że tracę równowagę i na chwilę zapadła całkowita ciemność. Tak właśnie kończą się zabawy z Niallem.
- Niall, idioto! - usłyszałem krzyk Liama.
- Harry, jeśli myślisz że tak szybko się od nas uwolnisz to jesteś w cholernym błędzie - usłyszałem głos Nialla. O czym on mówił? Przetarłem oczy i powiedziałem:
- Dostałem tylko piłką w głowę, myślę, że od tego się nie umiera. - zmarszczyłem brwi, mimo wszystko odczuwałem minimalny ból. Otworzyłem oczy i zobaczyłem stojącego nade mną Liama, Nialla, Zayna, rodzinę i lekarza. 
- Aż tak mocno oberwałem? - zaśmiałem się. Lekarz wyprosił wszystkich z sali i podszedł do mnie.
- Harry, jesteś w szpitalu, zostałeś postrzelony, ale po twojej dzisiejszej postawie widzę, że szybko z tego wyjdziesz. 
Czyli ta cała akcja w parku, to był tylko sen.
- Postrzelony? Przez kogo? - zamarłem ze strachu.
- Tego jeszcze nie wiemy, ale miałeś szczęście, że twoja koleżanka cię znalazła.
- Niech pan ją zawoła, chciałbym jej podziękować. 
Lekarz wyszedł z sali a po chwili weszła do niej Caroline Flack. Wszystkie wspomnienia związane z tym wydarzeniem wróciły.  Dziewczyna usiadła przy łóżku i tkwiła w całkowitej ciszy.
- Mimo wszystko cholernie jestem ci wdzięczny, ale muszę prosić cię o jeszcze jedną przysługę.
- Wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko. - Caroline uśmiechnęła się do mnie ze współczuciem.
- Tylko my dwoje wiemy tak naprawdę, co się stało i proszę cię o jedno.. Nikomu o tym nie mów. - Ton mojego głos spoważniał.
- Oszalałeś?! Ten idiota cię skrzywdził, a ty tak po prostu chcesz mu odpuścić?
- Nie masz prawa go o nic obwiniać - odparłem z poirytowaniem.
- Ale to jego wina, więc kogo mam obwiniać?
- Nie ważne czy to jego wina, ale ja nie chcę żeby spędził pół życia w więzieniu. To mój przyjaciel.
- Dobra.. Nikomu nic nie powiem, ale popełniasz cholerny błąd.
- Więc ja za niego odpowiem. A zmieniając temat, wiesz gdzie on jest?
- Nie obchodzi mnie to - odpowiedziała chamskim tonem.
- Spytałem czy wiesz, a nie czy cię to obchodzi - odparłem w ten sam sposób.
- Nie wiem i przepraszam za wszystko. To co się wtedy wydarzyło wyglądało jak.. scena zazdrości. Popraw mnie jeśli się mylę. - Caroline powędrowała wzrokiem na podłogę. Trudno było mi skłamać, bo Louis nie mógłby mieć innego powodu aby do mnie strzelić.
- Mam z Lou kilka tajemnic i wolę żeby one nadal nimi zostały. - próbowałem wybronić się z tej sytuacji.
- W porządku, nie mam zamiaru naciskać. Nie będę cię już męczyć. Odpoczywaj i wracaj szybko do zdrowia. - Caroline potargała moje włosy i wstała z miejsca.
- Postaram się. - Posłałem jej cwaniacki uśmieszek. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać, ale po chwili do pokoju wkroczyły wcześniej widziane przeze mnie osoby. Jako pierwsza podeszła do mnie mama. Stanęła nade mną i przytuliła mnie mocno, lecz ja nie miałem siły aby go odwzajemnić. Pocałowała mnie w czoło i powiedziała:
- Cześć synku, jak się czujesz? - dotknęła ręką mojego czoła.
- Hej mamo, nie martw się nie mam gorączki. - Zaśmiałem się wraz z całą salą.
- Kto ci to zrobił?
- Sam zadaję sobie to pytanie.. - skłamałem.
- Mogłeś zostać tym cholernym fizjoterapeutą to nie musiałabym się tak o ciebie martwić. - uśmiechnęła się słodko.
- Na prawdę mi tego życzysz mamusiu? - pokazałem białe zęby i złapałem ją delikatnie za rękę.
- Oczywiście, że nie, ale mógłbyś bardziej na siebie uważać. Poproszę Louisa żeby cię przypilnował. A tak nawiasem mówiąc, gdzie on jest? - próbowała okiełznać moją fryzurę. 
- Dobre pytanie mamo, też jestem tego ciekawy...


No i już wiecie czemu Lou próbował go zabić, więc widzę, że połowa osób nie będzie już tego czytała, no ale trudno. Mogę dodać następnego imagina, ale zaproponujcie o kim. 
Kontakt ze mną ---> @AnnaZaputowicz :)

14 komentarzy:

  1. siedzę sobie siedzę i nagle zorientowałam się, że jest piątek. kalkulacje w moim mózgu wzmogły się i doszłam do wspaniałego wniosku! W piątek pojawia się rozdział na Twoim blogu! Najpierw weszłam na tt w poszukiwaniu powiadomienia, ale że go ne było weszłam i tak na bloga. i co widzę? Nowy rozdzial! Zabrałam się natychmiast za czytanie.
    ROZDZIAŁ PRZEGENIALNY! Już wiem, co nakłoniło Lou do takiego czynu i o mój boże, harry na szczęście wyzdrowiał! Pierwsze kilka rozdziałów było ciężkich, bo trudno było mi sie pogodzić z jego śmiercią, ale rozdział wczesniejszy i dzisiejszy siódmy sprawił, że odetchnęłam z ulgą. To nie Harry'ego wina. To wina Flack i gdyby nie ona do niczego by nie doszło. Pozostaje mi tylko czekać na następny, w którym mam nadzieję wszystko szybko się wyjaśni. Życzę wiele weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział, właśnie teraz chcę jeszcze bardziej czytać, żeby dowiedzieć się czy się pogodzą i w ogóle :) a imaginy możesz przeplatać z opowiadaniem, żeby nam się nie nudziło w oczekiwaniu na kolejny rozdział :D pisz pisz, bo dobrze ci to wychodzi. imaginy najlepiej pisz o wszystkich, ale skoro ostatnio był z Harrym to możesz teraz z Lou albo Niallem. pozdrawiam i czekam na kolejny @mrshoran_buddy xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Woooow *___* Wyobrażam sobie myśli Louisa kiedy go postrzelał "Nie bedziesz mój to nie bedziesz nikogo" XD. Loool, świetny rozdział.Mi się bardzo podoba. Harry prawie umarł a taki dobry humor miał w szpitalu :D I jeszcze kretyn Louisa bronił... Aww :3

    OdpowiedzUsuń
  4. @UnrealDreams_1D6 lipca 2012 15:02

    Pierwsze takie opowiadanie które mnie tak wciągnęło :D Świetnie piszesz, oby tak dalej, a ja czekam na nowy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział zajebist . To jest 3 komentarz ale wcześniejsze mi się usuneły :) Czekam na następny genialny rozdział :))) I ma być imagin z Niallem !!!
    - @Srebro_1D

    OdpowiedzUsuń
  6. jak zawsze moje domysły okazały się sprzeczne z prawdą ;) myślałam, że chodzi o coś poważniejszego(np. zjedzone żelki[żelki to poważna sprawa]). uwielbiam twoje opowiadanie, ale to już wiesz ;) i mam nadzieję, że wszystko się szczęśliwie zakończy ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział! Mam nadzieje, że to nie koniec opowiadania?! Imaginy masz super, lecz nie ukrywam że czekam na kolejny rozdział :) Masz talent, dziewczyno !

    OdpowiedzUsuń
  8. ZAJEBISTY JAK ZWYKLE POPROSTU! BIEDNY HARRY :c NIE ROZUMIEM NADAL LOUISA CZEMU GO ZASTRZELIŁ.. PRZECIEŻ MÓGŁ MU WYBACZYĆ, I GO NAWET NIE WYSŁUCHAŁ :'( Amen XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Alice Stalik ;*6 lipca 2012 23:08

    Rozdział jak zwykle genialny! Fajowo ze wszystko sie wyjasniło i mam nadzieje ze wszystko fajnie sie ułozy :) Imaginy to pisz jak uwazasz (tylko pamiętaj zeby były zajebiste) niech sie stanie wola boska..Amen :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie brałam pod uwagę ze Harry może przeżyć , ale to i nawet dobrze ze żyje . :) A rozdział genialny jak zawsze . Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Te opowiadanie jest niesamowite *-* czytając to myślałam że się popłaczę poprawka popłakałam sie jak małe dziecko...a co do rozdziału jest wspaniały a Hazza jest cudownym przyjacielem choć nie wiem czy do końca dobrze postąpił...możesz mnie informować ? Mój nick na tt to @Maddi_Anny. Dziękuję x

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku.. opuscilam sie troche w czytaniu (jak pewnie zauwazylas po braku moich komentarzy pod rozdzialami) za co strasznie przepraszam, ale po prostu nie mialam czasu. Komentarz napisze tutaj na temat kilku ostatnich rozdzialow, bo nie chce mi sie pisac osobno, mam nadieje, ze to nie problem. A wiec.. ten rozdzial troche inny niz wszystkie.Dobrze, ze wyjasnilas co sie stalo w ten dzien. Dobrze, ze Harry zyje. Dobrze, ze Lou wrocil. Ale szkoda, ze tak go potraktowal.. Lou myslal, ze Hazz jest tylko zludzeniem, wiec nie mogl zachowac sie inaczej.. Hmmmmmmmm... ciekawa jestem co bedzie dalej. Jak chlopcy zareaguja na wiadomosc o tym, ze to Louis postrzelil Stylesa... i czy wogole beda chcieli utrzymywac jeszcze kontakt z Tomlinsonem. Ciekawe tez jak zachowaja sie wzgledem Harrego, ktory to ukrywal. Mam nadzieje, ze L. i Harry porozmiawaja. Teraz kiedy Lou wie, ze Hazza zyje maja sobie na prawde wiele do wyjasnienia. Hrry zachowal sie jak prawdziwy przyjaciel ukrywajac do, ze to Lou probowal go zabic, wiec dobrze by bylo, gdyby nie wizal sobie za bardzo do serca slow Lou i przyszedl do niego do szpitala jeszcze raz. Czekam na nastepny rozdzial. Kocham cie i to opowiadanie. Informuj mnie nadal na tt :)

    domi_nation99
    :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam na następny :) U mnie dodałam nowy zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń