Leżałem na łóżku i obserwowałem żółte
plamy na suficie. Miałem dziwne myśli, co do powstania ich właśnie w tamtym
miejscu. Nuda robiła swoje. Po tym jak kilka dni temu potraktowałem chłopaków,
a w szczególności Harrego, który dla mnie nie istniał, nikt nie chciał mnie
odwiedzać, ale ja nie czułem zbyt wielkiego poczucia winy.
Czekałem
z niecierpliwością na rodzinę, która potwierdziła swoje przybycie wczoraj
wieczorem, gdy próbowałem połączyć się z Harrym. Niestety nikt nie miał ochoty
ze mną rozmawiać. Dzisiejszy dzień miał być całkowicie inny. Przez spotkanie z
mamą strach paraliżował moje ciało. Co jej miałem powiedzieć? Przeprosić i
obiecywać, że to już nigdy się nie powtórzy?
Leżałem i bawiłem się łyżką z obiadu, w
sali nie było nawet telewizora. Wstałem i udałem się do łazienki. Spojrzałem w
lustro. "No nieźle zarosłeś Louis" - pomyślałem. Chwyciłem maszynkę i
dokładnie ogoliłem całą twarz. Wychodząc z tego horroru będę musiał pamiętać
aby wstąpić do fryzjera. Przebrałem się w ubranie, które przywiózł mi wczoraj
tata, który naprawdę nie chciał spotkać się z moją mamą. Nasza rozmowa była
dość niezręczna. Może nie powinienem tak mówić o moim ojcu, ale nie przepadałem
za nim. On zjawiał się w moim życiu tylko wtedy, kiedy coś było nie tak, a to
nie na tym polegało.
Stałem czysty przed drzwiami, wypatrując
mamę i siostry. Czekałem na korytarzu ponad 15 minut. Zrezygnowany wszedłem z
powrotem do pokoju. Usiadłem na krześle i oparłem głowę na dłoniach.
Stanąłem z powrotem w drzwiach. Nie mogłem
uwierzyć w to, że jednak nie spotkam dzisiaj najbliższych. Nie miałem wyjścia.
Musiałem zadzwonić do mamy. Pierwsze dźwięki jakie usłyszałem to jej głośny oddech.
Odezwałem się z nieśmiałością.
- Cześć mamo.. tak
się zastanawiam, czy nic wam nie jest, bo miałyście wpaść do mnie z wizytą? -
wciągnąłem na chwilę powietrzę.
- Boże, skarbie jak
miło znów słyszeć twój głos. - usłyszałem cichy szloch. - Przepraszam, ale jest
ciężko. Nie przyjedziemy dzisiaj. - Jej szloch stawał się coraz głośniejszy.
- Co się stało? -
Zamarłem ze strachu.
- Lucy jest bardzo
chora, a ja mimo wszystko nie chcę jej stracić. - Miałem ochotę rzucić telefon
o ścianę. To wszystko wyglądało, jak jakaś pieprzona parodia mojego życia!
- Powiedz, że to
żart.. - zamilkłem - Wiesz co ja teraz czuję? Naprawdę chcesz wiedzieć? Nie
czuję do cholery nic! Wszystko się rozpada, a ja nie jestem wstanie tego
ogarnąć! - Otarłem łzy z policzków. - Już nic wstanie nie jest mnie złamać. Powiedz
mi na co jest chora. - Wciągnąłem więcej powietrza.
-Louis.. -
Przerwałem jej.
- Po prostu
powiedz.. Chce mieć to już za sobą. - przetarłem twarz.
- Jej serduszko nie
jest w stanie już nic zrobić, a ja naprawdę.. chciałabym żeby ktoś jej pomógł.
To maleństwo ma przed sobą tak wiele i.. w tym momencie ma to zakończyć? - Jej
drżący głos wzbudzał we mnie tak cholernie wiele żalu.
- Nie martw się
mamo.. Na pewno ktoś jej pomoże.. - Rozłączyłem się. To był koniec. Wybiegłem
ze szpitala zostawiając wszystkie zbędne rzeczy. Zadzwoniłem do Liama.
- Louis? -
usłyszałem lekko spłoszony głos Danielle.
- Daj mi Liama -
odparłem bez żadnego uczucia.
- Halo?
- Musisz po mnie
przyjechać - powiedziałem śmiertelnie poważnym tonem.
- Naprawdę myślisz,
że teraz wszystko będzie takie łatwe.. - Przerwałem mu.
- Liam! Do cholery,
ty nie rozumiesz, że ja walczę o życie mojego dziecka. Zostaw tą pieprzoną
przeszłość za sobą i pomóż przynajmniej jej! - krzyknąłem bardzo głośno. Te
kilka zdań zrobiło swoje, bo po 10 minutach byłem już w samochodzie Payne'a.
Usiadłem zdyszany i spytałem:
- Wiesz w którym
szpitalu leży Lucy?
- Trudno tego nie
wiedzieć - odparł chamskim tonem. Połowa podróży minęła w całkowitej ciszy.
Liam spoglądał na mnie co chwilę. Udawałem, że tego nie widzę, ale on wreszcie
przemówił.
- Po co tam
jedziesz? Nie chcesz jej widzieć w takim stanie. Uwierz mi.
- Mam siedzieć i
rozczulać się nad moim jebanym życiem? Chcę ją wreszcie zobaczyć. Pierwszy i
może ostatni raz.
- Nie mów tak.
Wiesz, że będzie dobrze. - Uśmiechnął się do mnie i poklepał po kolanie.
- Wiem, wszystko
się ułoży..
Wysiadłem z auta. Payne nie chciał iść ze
mną, ale nie miałem mu tego za złe. Spytałem się o numer sali w recepcji i
udałem się w stronę windy. Idąc wyblakłym korytarzem moje serce zaczynało
szybciej bić. Słyszałem każdy swój oddech. Ten dźwięk rozsadzał moje bębenki.
Wchodząc do środka zatrzymałem się w
drzwiach. Spojrzałem na Eleanor i mamę. Obydwie płakały. Miałem ochotę
krzyczeć, ale Eleanor uciszyła mnie wzrokiem i zaprowadziła w głąb sali.
Spojrzałem na małe łóżeczko, stojące na środku. Przybliżyłem się kilka kroków i
zobaczyłem ją. Te biedne maleństwo nie mogło zrobić nawet najmniejszego ruchu
przez to, co miało poprzypinane do całego jej malutkiego ciałka. Jej pulchna,
blada buźka wyrażała bardzo wiele cierpienia. Słyszałem jej ciężki oddech, a
raczej dźwięk maszyny, która pomagała jej w tym. Najsmutniejsze w tym było, że
ani jedna łza nie spłynęła po moim policzku. Nie czułem żadnego strachu o nią.
Nie byłem smutny ani przygnębiony. Czułem się jakby wszystko we mnie zaczęło się
już wyłączać. Podszedłem do Eleanor i przytuliłem ją bardzo czule. Wiedziałem,
że jej jest o wiele ciężej ode mnie. Przywitałem się z mamą i usiadłem na
twardym krześle. Eleanor usiadła na przeciwko i pochyliła tułów. Postanowiłem,
że im szybciej zacznę tym szybciej one strawią moje słowa.
- Nie wiem, jak mam
to powiedzieć.. Nie chcę żebyście podważały moje decyzję, bo już postanowiłem..
- zamilkłem na chwilę, bo wiedziałem, że to, co zaraz powiem będzie dla nich
ogromnym szokiem. - Niestety jestem zmuszony o tym powiedzieć.. Będę dawcą dla
Lucy. Spuściłem głowę w dół. Przechodziła przez moje uszy rozpacz mamy.
- Nie zrobisz tego.
Nie za taką cenę skarbie! - Mama chwyciła moją dłoń.
- Louis, czy ty
chcesz zrobić krzywdę ponownie wszystkim? - Eleanor westchnęła bardzo głośno.
Jej głos łamał się od płaczu, ale ona próbowała nad tym panować.
- Ale zanim to
zrobię musze pożegnać się ze wszystkimi.. Kocham was, ale nie zmienię swojej
decyzji. - Wstałem z miejsca i wyszedłem. Wiedziałem, że Liam pomoże mi we
wszystkim, ale nie mogłem powiedzieć mu o tym, co chcę zrobić. Wsiadłem do
samochodu i wtuliłem się w niego. Liam odwzajemnił uścisk.
- Mówiłem żebyś tam
nie szedł. - Liam pogładził mnie po plecach.
- Wiem, ale skąd
mogłem wiedzieć, że jest z nią aż tak źle. Chcę zacząć od nowa życie, ale
musisz mi w tym pomóc - skłamałem.
- Oczywiście, że ci
pomogę. Nie martw się o nic. Pewnie nie chcesz wracać do szpitala, więc wezmę
cię do siebie. - Spojrzałem mu głęboko w oczy. W drodze do jego domu
przypomniałem sobie, jak to było być sławnym. Co druga osoba wpatrywała się w
samochód Liama. Próbowałem się jakoś zakryć, ale to było ponad moje siły.
Wysiadłem z samochodu i szybkim krokiem wszedłem do jego domu. W wejściu
przywitała mnie Danielle. Była bardzo zdziwiona. Podszedłem do niej i
uściskałem bardzo mocno.
- Jakie miłe
powitanie! Czy nie wydaję ci się dziwne, że nie widziałam cię od roku, a teraz
jestem tak bardzo spokojna?
- Może i jest to
dziwne, ale ja sam już nie wiem, co się dzieje. - Zaśmiałem się, choć w głębi
duszy czułem strach. Wszedłem do mieszkania i od razu zacząłem planować moje
pożegnanie. Na początek przyszedł mi do głowy Harry, ale w jaki sposób mam się
z nim pożegnać żeby on nie dowiedział się o moich planach? Napisanie listu to
chyba najlepsze wyjście! Usiadłem przy biurku i zacząłem pisać.
„Drogi Harry,
Pozwolisz,
że moje ostatnie słowa do ciebie będą bardzo spontaniczne i nie napiszę tego w
formie listu. W tym momencie najważniejsza jest dla mnie treść, a nie dbałość o
szczegóły. A, więc pierwsze o czym chcę wspomnieć to przeprosić cię z całego
serca za to jak cię potraktowałem. Boże, skąd mogłem wiedzieć, że to prawdziwy
ty? Gdybym mógł cofnąć ten pieprzony czas to wykorzystałbym te ostanie dni jak najlepiej
i spędziłbym z tobą każdą wolną chwilę. Przed śmiercią chciałbym się z tobą
spotkać. Chciałbym żebyś dał mi jeszcze jedną szansę, ale największym moim
pragnieniem jest żebyś zaopiekował się Lucy. Nie ważne czy Elka będzie tego
chciała, czy nie. Bądź dla niej takim drugim tatą. Zapomniałem wspomnieć
dlaczego umrę. Nie, nie jestem na nic chory. Jak wiesz Lucy jest bardzo chora,
a moje serce jest jeszcze na tyle silne, że może jej pomóc. Ja już nie widzę
sensu życia. Wszystko zaczęło się jebać Harry. To wszystko zaczęło się wtedy,
kiedy cię postrzeliłem. Gdyby nie tamto wydarzenie byłbym teraz z tobą, a co do
Lucy... Nie mam pojęcia, co by z nią było, ale los pewnie byłby łaskawszy.
Bardzo Cię kocham. Nie wiem czy dam radę spotkać Cię i mieć świadomość, że już
nigdy Cię nie zobaczę. Nie chcę żebyś płakał. Bądź spokojny i nie przejmuj się,
że tym razem odejdę na zawsze. Chciałbym zostać.. Bardzo tego pragnę, ale nie
przeżyłbym śmierci Lucy. Nie wiem czy to, co teraz planuję w głowie się uda i
czy fani chcą mnie widzieć, ale jeśli zagramy ostatni koncert to, uwierz mi, że
to będzie najlepszy dzień w moim życiu. Muszę pożegnać się ze wszystkimi w jak
najkrótszym czasie, bo nie wiem ile Lucy wytrzyma. Zacząłem od Ciebie, bo to Ty
jesteś mimo wszystko dla mnie najważniejszy. Kocham Cię Harry! Nie wiem czy te
słowa Ci wystarczą, ale ja bez Ciebie czuje się jak bez drugiej połowy ciała,
mózgu, duszy.. Może to takie banalne, ale to właśnie czuję. Znajdź w swoim
życiu taką osobę, która da Ci dużo więcej szczęścia niż ja. Wiem, że spędzimy
ze sobą przynajmniej ten jeden dzień w naprawdę fajnej atmosferze. Jeszcze nie
wiem jak to zrobię, ale postaram się najlepiej jak potrafię. Nic więcej nie mam
Ci do powiedzenia.. Z resztą porozmawiamy jeszcze..
Twój cały na zawsze
Louis Tomlinson xoxo”
Kolejne rozdziały
będą coraz gorsze, bo znudziła mnie ta historia.
Nie chce mi się już
tego pisać, a wam czytać, więc nikt się chyba nie obrazi.
O RZESZ KURWA JAPIERDOLE !!!! TY CHOLERNY BICZU CZEMU MNIE NIE POINFORMOWAŁAŚ ?! OJ JA CIĘ KURDE ZAJEBIE ZA TAKIE AKCJE DOWNIE XD JAK MOGŁAŚ MNIE NIE POINFORMOWAĆ O TAK ZAJEBISTYM ROZDZIALE ?! AHHH Z TOBĄ TO PO POROSTU... ROZDZIAŁ NAPRAWDĘ GEEENIALLNY !!! I WEŹ ZEPNIJ DUPĘ I DODAWAJ KOLEJNY ROZDZIAŁ XD <3 Na następny tydzień ma się znaleźć nowy bo jak nie to pożałujesz XDDD Ale ja się rozpisałam. No i again ci to powiem że z rozdziału na rozdział coraz bardziej RENIATUJESZ SYSTEM uczuciami ahh naprawdę strasznie dużo tu UCZUĆ i to mi się właśnie PODOBA DEBILU ; D <3 HAHA Chyba 1 Dodałam KOMENTARZ ! JEST JESTEM ZAJEBISTA :D Dobra kończe tego bezsensowny komentarz :)
OdpowiedzUsuń- @Srebro_1D
booooooooooziu ten blog jest cudowny i dużo osób go czyta!
OdpowiedzUsuńten rozdział nie jest zły, jest zajebisty, jakby nie był zajebisty to bym na nim nie ryczała
nie umiem nawet wyrazić słów jak uwielbiam to co piszesz
btw JA SIĘ OBRAŻĘ JAK BĘDĄ GORSZE ROZDZIAŁY BO TO CZYTAM! <3
Nie uśmiercaj Lou ,proszę ! Na pewno dużo osób się obrazi i NA PEWNO chce sie czytać tylko chyba komentować nie za bardzo :) , to twoja historia i naprawdę musisz mieć prawdziwy talent żeby wymyślić coś tak pięknego , cudownego i przejmującego ! Ta opowieść nawet ,gdy już ją zakończysz (mam nadzieje ze nie za szybko ;D ) bedę ją czytać wielokrotnie.. Może teraz ci zacni ludzie zepną swe zacne tyłki i napiszą jakiś komentarz , bo zrobiło sie naprawde w moim mniemaniu "nerwowo i smutno" . Jeszcze raz proszę nie uśmiercaj Lou , na pewno wymyślisz coś sensownego aby Lucy jakoś cudownym sposobem wyzdrowiała lub cóś.. :D
OdpowiedzUsuńchce nam się czytać :) ale wiem, że jak nie masz weny to już nie będziesz pisać z takim zapałem, więc może pomyśl nad imaginami? bo piszesz niesamowicie, po twoim imaginie płakałam pół godziny, a one ci się nie znudzą tak jak opowiadanie, na które po pewnym czasie nie masz pomysłu :) ale proszę cię o jedno: zanim zaczniesz pisać coś innego albo zupełnie zaprzestaniesz tego, skończ tą historię. mam nadzieję, że do kolejnego. @mrshoran_buddy xx
OdpowiedzUsuńOjej... Biedny Lou. Jest mi go mimo wszystko żal. Tyle wycierpiał... Mam nadzieje, że wszystko w porządku bedzie z Lucy. I Louisem oczywiscie :D .
OdpowiedzUsuńPoryczałam się. No kurde serio ;o Uwielbiam to opowiadanie *-*
OdpowiedzUsuń@UnrealDreams_1D
lou biedactwo ;<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
OdpowiedzUsuńBoże kobieto normalnie za każdym razem jak czytam kolejny rozdział to normalnie rycze . Uwielbiam twoje opowiadanie i proszę nie opuszczaj bloga . :)
OdpowiedzUsuńto jest możliwe, żeby dorosły człowiek był dawcą dla dziecka? w kazdym razie, nieważne. Rozdział bardzo fajny. Było kilka technicznych niedociągnięć, ale kto by się przejmował :D bo treść WSPANIAŁA. Lou jest takim pierdolonym altruistą, a ja mimo to wolałabym, żeby to on przeżył.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę duuuuuuużo weny.
To najciekawsze, pod względem fabuły, opowiadanie, jakie kiedykolwiek czytałam.
Więc błagam, dociągnij je do końca.
świetnie!
OdpowiedzUsuńale nie chce żeby Louis`a już nie było
a wgl to jest możliwe żeby małe dziecko dostało serce dorosłego? wydaje mi się, że raczej nie
niech znajdą dawcę czy coś niech Lou nie umiera!
Tu jest nietypowa akcja dla 1D -> http://one-story-direction.blogspot.com/
proszę przeczytaj i weź udział :)
To był zajebisty rozdział. Popłakałam się czytając to opowiadanie. Bardzo się wkurzyłam, bo dopiero dzisiaj trafiłam na opowiadanie, a ty mi tu kończysz... <333
OdpowiedzUsuń