Łączna liczba wyświetleń

piątek, 25 maja 2012

Pierwszy


Wybiegając z mieszkania nie wiedziałem co mnie czeka, gdzie mam iść, u kogo szukać pomocy i zrozumienia. Jak ktokolwiek mógł mnie zrozumieć jeśli sam nie umiałem pojąć tego co zrobiłem?  Nigdy nie wyobrażałem sobie życia bez Harrego, nieważne czy ukrywaliśmy swoje uczucie przed całym światem, czy też nie. Ważne że był przy mnie, ochraniał i kochał. Upajaliśmy się swoimi oddechami muskającymi nasze ciała podczas wspólnych nocy i poranków. Delektowanie się jego widokiem, gdy był jeszcze zmęczony i słodko marszczył brwi i smakowanie jego ust było jak ochrona przed najgorszym złem świata. Ja również miałem go ochraniać przed ludźmi którzy mogliby go skrzywdzić lub zagrozić naszemu uczuciu. Co ja do cholery zrobiłem?! Miałem go chronić a pozbawiłem go życia. Dlaczego mam żyć i uciekać przed sprawiedliwością? Nie zasługuiwałem na życie, ale po śmierci nie dałbym rady spojrzeć Harremu w twarz. Nie miałem pojęcia co robić. Stojąc na ruchliwej ulicy przed naszym mieszkaniem, nie potrafiłem wtopić się w tłum. Zawsze ludzie zwracali na mnie uwagę, wkońcu byłem tym słynnym Louisem Tomlinsonem. W tamtej chwili  zapominałem kim jestem.
Na myśl przychodziła mi tylko ucieczka i odizolowanie się od otoczenia. Wiedziałem że nie skrzywdziłbym nikogo więcej, ale skąd mogłem mieć tą pewność, jeśli pozbawiłem się jednej połowy serca i umysłu.  Chciałem to wszystko przemyśleć w spokoju i dać sobie trochę czasu na przyznanie się do wszystkiego i resztę i tak już cholernie bolesnego życia, spędzić za szarymi kratami w małej, brudnej, więziennej celi. Przynajmniej w taki sposób pokazać Harremu że żałuję i nie zasługuję na szczęście z nim. Miałem przy sobie tylko kluczyki do samochodu, dokumenty, telefon i kartę kredytową. Wiedziałem że muszę wykorzystać te kilka rzeczy w jak najlepszy sposób aby przynajmniej spróbować uciec. Nie chciałem tego robić ale nie dałbym rady spotkać się z chłopakami z zespołu. Pozbawiłem ich w tej chwili, właściwie już dwóch członków naszej rodziny a Harry był napędem aby nadal to robić. Wiedziałem że są silni i że dadzą sobie radę, nieważne jak ale po prostu muszą to zrobić, dla Harrego i dla tych wszystkich ludzi dla których byliśmy inspiracją i oderwaniem się od szarej rzeczywistości. Wyciągnąłem z kieszeni brudnej bluzy kluczyki i ruszyłem szybkim krokiem w stronę samochodu. Pech chciał że po drodze natrafiłem na byłą dziewczynę: Eleanor. Po tym jak Harry wyznał mi swoje uczucie zrozumiałem że czułem do niego to samo i mój związek z nią nie miał już najmniejszego sensu. Jest piękną i mądrą dziewczyną którą kochałem i spędzałem z nią każdą wolną chwilę, widziałem w niej tą osobę którą mogłbym opiekować się do końca życia lecz uczucie do tego słodkiego bruneta było silniejsze. Nie mogłem z nią  dłużej być, krzywdząc przy tym nas obojga. Miałem nadzieję że mnie nie zauważy, miałem tak mało czasu, którego nie mogłem tracić na płytką rozmowę z osobą, która już nic dla mnie nie znaczyła. Jednak Eleanor dostrzegając mnie w tłumie ruszyła w moim kierunku.
- Louis! - zawołała. Udałem że nie słyszę i przeszedłem w powolny trucht. Jednak Eleanor dogoniła mnie i złapała za nadgarstek.
- Musimy porozmawiać. - rzuciła z lekkim podenerwowaniem.
- Przepraszam Cię, Eleanor. Nie teraz! - krzyknąłem. Zobaczyłem na jej twarzy zdziwnienie ale i smutek, tak jak by wiedziała że coś jest nie tak. Spuściłem wzrok na ziemię i wyrwałem się z jej uścisku. Zrobiło mi się żal tej dziewczyny, nie była niczemu winna a ja próbowałem rozładować na niej swoją złość i żal który rozrywał mnie od środka, chciałem dać upust nerwom ale nie miałem na to teraz czasu. Potrzebowałem  rozmowy z kimś ale nie z nią, ona nie dałaby rady tego zrozumieć, nawet nie wiedziała że mnie i Harrego coś łączyło, zresztą nikt o tym nie wiedział.
Wsiadając do samochodu ogarnął mnie ogromny żal i myśl że w naszym mieszkaniu nadal mogą leżeć sztywne i blade zwłoki Harrego. Nie wytrzymałem, skuliłem się na przednim siedzeniu i zacząłem płakać. Mój gniew kumulował się coraz bardziej aż w końcu zacząłem krzyczeć z całej siły, najchętniej wykrzyczałbym płuca, gdyby było to możliwe. Nie wiedziałem w którą stronę mam się kierować i jak poradzić sobie z napadami tej niepochamowanej agresji i rozpaczy. Byłem agresywny dla siebie, nienawidziłem się coraz bardziej z minuty na minutę, gdy patrzyłem na swoje ręce, które trzymały broń, która jest w stanie wyrządzić tyle krzywdy i bólu miałem ochotę uderzać pięściami we wszystko co mogłoby mi sprawić tyle bólu ile ja sprawiłem Harremu, jego rodzinie i całemu światu. Starałem się powstrzymać na chwilę te wszytskie złe uczucia które we mnie tkwiły i ruszyć w stronę autostrady. Ucieczka za granicę to jedyny pomysł który wpadł mi do głowy. Nie byłem w stanie prowadzić ale musiałem to zrobić. Pierwszy raz od czasu tamtego przykrego wypadku, zrobiło mi się żal samego siebie. Zmarnowałem całe życie przez jeden, nieodwracalny błąd. I kontynuacja życia po tym co zrobiłem miała wyglądać jak ucieczka? Nie takiej przyszłości oczekiwałem ale to moje życie i to ja musiałem nim kierować. Poczułem wibracje w kieszeni spodni. Wyciągnąłem telefon, na ekranie pojawiło się zdjęcie Liama. Nadal płakałem ale postanowiłem odebrać. Usłyszałem ciepły i serdeczny głos.
- Gdzie jesteś? - zapytał. Nie wiedziałem co powiedzieć, nie chciałem go okłamywać, bo Liam nigdy na to nie zasługiwał. Był wspaniałym przyjacielem, to właśnie mu zawsze mogłem zaufać i  opowiedzieć o wszystkim.
- Siedzę w samochodzie. - powiedziałem przez łzy. Liam usłyszał że mój głos nie brzmiał tak jak powinien.
- Coś się stało? - zapytał z lekkim strachem. Co mu miałem odpowiedzieć? Jest wspaniale Liam, dzięki że pytasz. Zabiłem Harrego i teraz płaczę ze szczęścia. Coraz większe łzy zaczęły spływać po moich ciepłych policzkach.
- Tak, Liam. Przepraszam ale nie mogę Ci nic powiedzieć, nie teraz. - odparłem. Liam nie dawał za wygraną, próbował coś ze mnie wyciągnąć ale ja po prostu nie byłem gotowy. Jedno pytanie, które mi zadał było bardzo bolesne.
- Próbowałem dodzwonić się do Harrego. Może wiesz co się z nim dzieję? - mówił lekko przybitym głosem. Mój żal nie ustępywał, łzy robiły sie coraz bardziej bolesne, paliły moje zmęczone oczy, które jeszcze długo miały nie zaznać odpoczynku.
- Liam, zrozum że Harry już nie odbierze telefonu! Ani od ciebie, ani odemnie! Go już nie ma i nie będzie! Daj mi wreszcie spokój! Rozłączyłem się i rzuciłem telefon pod tylne siedzenie. Miałem wyrzuty sumienia że tak potraktowałem osobę, która chciała mi tylko pomóc. Byłem pewien że nie skrzywdzę już nikogo więcej a raniłem coraz więcej osób. Telefon wciąż wibrował, nie miałem już ochoty na rozmowę więc próbowałem ignorować ten dźwięk, jednak trzaski z pod siedzenia stawały się coraz bardziej denerwujące. Schyliłem się i wyłączyłem to irytujące urządzenie. Próbowałem nie myśleć o niczym i nareszcie ruszyć z pod parkingu. Byłem zmęczony, zapłakany i roztrzęsiony a przedemną jeszcze kilka godzin jazdy. Nie miałem zamiaru się nad soba rozczulać więc po prostu ruszyłem...

No i tak właśnie wygląda rozdział pierwszy. Nie jest za długi ale starałam się jak mogłam. Mam nadzieję że się spodoba, choć osobiście uważam że mógłby być lepszy. Myślę że ktoś przeczyta moje wypociny i doda jakiś miły komentarz. Pytania i uwagi proszę kierować najlepiej na tt --->@AnnaZaputowicz, lub w komentarzach (:

17 komentarzy:

  1. ZAJEBISTY! SMUTNO MI BYŁO, BO TROCHE MNIE PRZYGNĘBIŁ :c

    OdpowiedzUsuń
  2. NO ZAJEBISTY !!! Mi też się smutno zrobiło, ale chyba o to chodziło i dlatego był taki zajebisty xD Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu, jejciu ! Mi się baaardzo podoba ! Tylko szkoda że Hazz nie żyje ;(
    Aczkolwiek czekam na następny ! Prosze, powiadamiaj mnie jesli mozesz na TT : @MarikaLoves1D
    :)
    Do następnego !

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, choć smutny. Mogę prosić o informowanie mnie na tt o nowych rozdziałach ? :) @agniusiek

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny! Baardzo mi się podoba! ;D Jak możesz to mnie informuj na tt o nowych ok? ;)) @iga_x33

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojj mega...!! Ale bardzo smutny...! ;< Szkoda mi Harrego...! ;< Ale tak musiało być....! ;< Dobrze że to tylko opowiadanie^^ ;> Uwielbiam ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomimo,że smutny bardzo mi się podobał.. Może wpadnie któs na http://cause-i-can-love-u-more-than-this-yea.blogspot.com/2012/05/rozdzia-2-co-jak-co-ale-z-wami-pracowac_25.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje funkcje życiowe zostały zatrzymane. Nie rozumiem zupełnie co się dzieje?! :O dlaczego Harry został zabity, co się dzieje z Louisem?!
    czekam na wyjaśnienie tej sytuacji.
    + piszesz w naprawdę ciekawy sposób jeszcze NIGDY nie czytałam niczego takiego!

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem co napisać... Serio... Klikam w te klawisze i TE bezsensowne słowa, bo po prostu nie potrafię ubrać w słowa to co się dzieje w mojej głowie po przeczytaniu tego. Zawsze łatwo się wzruszałam i teraz też tak jest. Jak czytałam to czułam się zupełnie jakbym była Louis'em. Aż czuję, że mam wyrzuty sumienia. Jedyne sformułowanie, które mi się teraz jedynie rzuca na język, a które ostatnio często używam to OMG. I to chyba koniec mojego jakże inteligentnego komentarza, którego i tak nie powinnam publikować, bo jest zupełnie bez sensu i zupełnie nie wyraża mojego zachwytu tym opowiadaniem. Boże święty ja już nic nie piszę, bo na głupią wyjdę! Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. aa Hazza :C no, ale to tylko przecież blog.. *wraca do normalnosci* .. nie no nie dam rady się otrząsnąć xd ale pisz dalej, czekam na wyjaśnienie co się stało. ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział! ♥
    Tylko troszkę szkoda mi Harrego ;)
    Czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział jest fantastyczny. I ogl całe opowiadanie takie się zapowiada.:)
    Jestem jedynie ciekawa co takiego Harry zrobił ,że Lou go zabił.:(
    Dodaje do obserwatorów i bloga będę polecała każdeemu.:)
    +Zapraszam do mnie http://let-us-liveforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja też jestem ciekawa co Harry zrobił, że Lou go zabił., :) Fajne opowiadanie.! Tylko, że ja jakoś nie lubie opowiadań o Larrym. ;< Nie nawidzę za to siebie . xD ;(( Ale życzę powodzenia w pisaniu. ;>>

    OdpowiedzUsuń
  15. booooże, ale mnie tym zaintrygowałaś, nie wiem co się stało , ale mam nadzieję, że wkrótce to wyjaśnisz!
    czekam z cholerną niecierpliwością na kolejne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  16. o fucken xd genialne...to jak piszesz. i historia opowiadania jest niespotykana:) i dawaj kolejny rozdzial !!:D

    OdpowiedzUsuń
  17. Pomimo kilku błędów składniowych i interpunkcyjnych, rozdział napisany bardzo prostym, zrozumiałym i łapiącym językiem. Co do fabuły - bardzo mnie zaintrygowała. Pisz dalej, jest świetnie.

    OdpowiedzUsuń